Jak podaje Słownik
Języka Polskiego PWN, ilustrować znaczy opatrywać
teksty ilustracjami. Kiedy bierzemy książkę do ręki, nie zwracamy uwagi na
to, kto ją zilustrował. Nazwisko ilustratora często nie pojawia się
na okładce, a jeśli nawet już tam jest, to i tak nie
zwracamy na nie uwagi, skupiając się jedynie na autorze tekstu. Czy
ilustracje rzeczywiście są tylko dodatkiem do tekstu? Niesłusznie
nie doceniamy grafika, bo przecież czy można sobie wyobrazić książkę dla
dzieci bez ilustracji? Ciekawe, intrygujące rysunki przyciągają wzrok
i potrafią zachęcić do czytania.
W dobie grafiki komputerowej przygotowanie ilustracji
jest dużo łatwiejsze, ale tym trudniej wybić się wśród tak licznej
konkurencji. Do tych, którym dzięki ich talentowi i wyczuciu to się
udaje, należą między innymi Marta Ignerska, Maria Ekier, Emilia Dziubak, Joanna
Rusinek, Ola i Daniel Mizielscy, Maciej Szymanowicz czy Paweł Pawlak.
Kontynuują oni pracę swoich mistrzów, dzięki którym zajęli się ilustrowaniem.
Ci mistrzowie tworzyli w latach 1950 – 1980 tak zwaną
Polską Szkołę Ilustracji. Należeli do niej m.in. Jan Marcin Szancer, Olga
Siemaszko, Józef Wilkoń, Janusz Stanny i Bohdan Butenko. O ich wielkości
może świadczyć fakt, że w ostatnich latach wraca moda na ilustracje
z lat 60. i 70., że na rynku pojawiają się reprinty i reedycje
kultowych już publikacji.
Zainteresowanych życiem i twórczością tych wybitnych
artystów, którzy zafascynowali się literaturą dziecięcą, odsyłam do książki
Barbary Gawryluk Ilustratorki,
Ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów, a wszystkich zapraszam
do udziału w naszym rodzinnym konkursie online Ilustratorzy książek dla dzieci (zakładka Zagadki internetowe), który niech będzie pretekstem do
międzypokoleniowych rozmów o ulubionych książkach z dzieciństwa.